
Własnym oczom nie wierzyłam jak spojrzałam dziś rano za okno. Aż fotkę musiałam pyknąć. Takie mrozy po za miastem lub gdzieś w górach to rozumiem, ale żeby w centrum jednego z największych miast to już przegięcie. A jak pęknie rura i będą zimne kaloryfery to co? Oj , trzeba jak najszybciej wprowadzić w stan realizacji swoje ,,marzenia", a wtedy może być nawet -40. Napalę sobie sama w piecu lub kominku a na zewnątrz może w tedy zimą mrozić ile dusza zapragnie.
W ramach siedzenia w domu i dochodzenia do siebie po infekcji jaka mnie dopadła, podłubałam trochę.



A poniżej moja około świąteczna dłubanina na wyjeżdzie u rodziny
I jeszcze pies mojej siostry. Wydziabałam jej miniaturkę - podobno przypomina oryginał.
Idę zrobić sobie napój imbirowy na rozgrzanie i byle do wiosny :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz