„Twój czas jest ograniczony, nie staraj się żyć życiem kogoś innego. Nie ograniczaj się dogmatem, którym jest życie według pomysłów innych ludzi. Nie pozwól na to, aby szumy innych zagłuszały twój wewnętrzny głos. I co najważniejsze, miej odwagę podążać za swoim sercem i intuicją. One czasami wiedzą, kim tak naprawdę chcesz być. Cała reszta to sprawa drugorzędna.” - Steve Jobs

środa, 29 lutego 2012

Coś innego


Uf, odpoczęłam trochę od plecenia i w ramach relaksu wydziergałam dwie serwetki. Będzie jak znalazł do domu (kiedyś?). Miała być jeszcze trzecia , ale machnęłam się ze wzorem i musiałam spruć. Małżonek mówił że nic nie widać, ale wystarczy że ja wiem i widzę :).

Jedno z moich dzieci też ,,zaraziło" się tworzeniem i piękne rzeczy robi i maluje. Tak mnie zainspirowała, że też mam ,,fazę" na decoupage. Jak się skończy robić i wyschnie to pokażę.
W niedziele dostałam bardzo miłego maila od ,,Fundacja - Kreacja Magia Rąk" Pani Aneta ,,łaskawym" okiem spojrzała na moje prace i spodobały jej się. Bardzo chętnie nawiążę kontakt z tak fajnymi osobami, które takie piękne rzeczy tworzą i działają na rzecz rozwoju całego swojego regionu - brawo.
A to adres ich strony. Jeżeli link nie działa to proszę o skopiowanie adresu i wklejenie do przeglądarki. Na prawdę warto.
http://papierowawiklina.blox.pl/html

piątek, 24 lutego 2012

Bolące ręce i .....


Kręciłam, plotłam aż wyszło mi takie coś:



A potem jeszcze na ,,zakończenie" uplotłam troszkę mniejszy:

Przepraszam za jakość zdjęć ale moja komórka, którą je robię, ostatnio coś strajkuje.
Na razie koniec z pleceniem, łapska bolą i chyba nie jest to co ,,Gumisie lubią najbardziej"
Wracam do ,,swoich" dziabań i jak coś się zrobi to pochwalę się.

niedziela, 19 lutego 2012

Zakręcona, opleciona .....

Witam, tym razem nie będę się kajać, że tak długo nie pisałam bo dzielnie walczyłam z ,,papierowa" materią. ,,łażąc" po różnych blogach natrafiłam na te z papierową wikliną. No i wzięło mnie. Jak zwykle coś nowego, czego nie umiem to wyzwanie nie do odpuszczenia.
Tak więc zbiórka gazet w całym bloku, potem cięcie i kręcenie, kręcenie... aż paluchy rozbolały. I oczywiście ja Gosia-samosia naumiem się sama. Nie będę pisać ile wysiłku i czasu oraz niecenzuralnych słów mnie to kosztowało - no ale jak samosia to samosia. Uplotło się coś (po wielu próbach) co choć trochę koszyk przypomina.






Oczywiście kontrola jakości musiała być:


Jeszcze smak (bo może da się to zjeść?)

I na koniec pełna akceptacja :)

Bardzo ciężka ,,praca" to jest. Wydawało by się że co to tam takie plecenie. Guzik, ręce i palce bolą jak diabli, ale satysfakcja niesamowita. Pozdrawiam wszystkie ,,Wikliniarki" i wielki szacunek dla ich pracy.
Żeby odsapnąć to troszkę ,,pokłułam"

Aż ze zmęczenia takie oto zwierzaki widziałam :)

Zima jak na razie nie odpuszcza (choć niby cieplej jest) więc wieczory dalej ,,długie" i można się twórczo wyżywać.
Pozdrawiam wszystkie twórczo zakręcone, oby do wiosny - będą na pewno nowe pomysły.

sobota, 11 lutego 2012

Nie odpuszcza

Wiem że to nudne o tej zimie, ale to teraz temat numer jeden. Bo zimno, bo mróz, bo śnieg i zamiecie, bo minus 20 lub 30. Już pisałam rok temu, że zima to zima i nie ma się co dziwić że jest jak jest. Jeszcze troszkę to wszyscy wytrzymają. Dni już coraz dłuższe , słoneczko też przyświeca, tylko patrzeć jak nas wiosna ,,zaskoczy" (bo zima już to zrobiła).
Cały czas wygrzebuję jakieś moje stare zdjęcia z moimi ,,dziełami". oto parę z nich.




To może teraz tak troszkę świątecznie, bo jajka czas zacząć.


No i na koniec zaległe filcaki.


To misie z moich pierwszych warsztatów filcowania w których uczestniczyłam. Prowadziła je fantastyczna twórczyni misiów AgaFil. Zgadniecie który mój? Zebrane wszystkie misie wszystkich uczestniczek zajęć.
A na koniec jeden z moich pierwszych, zeszłorocznych kotów.


Oraz gromadka z jesiennego dłubania:


Pozdrawiam cieplutko wszystkich, którzy do mnie zaglądają.

piątek, 3 lutego 2012

Prawdziwa zima i filcowe zakręcenie


Własnym oczom nie wierzyłam jak spojrzałam dziś rano za okno. Aż fotkę musiałam pyknąć. Takie mrozy po za miastem lub gdzieś w górach to rozumiem, ale żeby w centrum jednego z największych miast to już przegięcie. A jak pęknie rura i będą zimne kaloryfery to co? Oj , trzeba jak najszybciej wprowadzić w stan realizacji swoje ,,marzenia", a wtedy może być nawet -40. Napalę sobie sama w piecu lub kominku a na zewnątrz może w tedy zimą mrozić ile dusza zapragnie.
W ramach siedzenia w domu i dochodzenia do siebie po infekcji jaka mnie dopadła, podłubałam trochę.




A poniżej moja około świąteczna dłubanina na wyjeżdzie u rodziny





I jeszcze pies mojej siostry. Wydziabałam jej miniaturkę - podobno przypomina oryginał.


Idę zrobić sobie napój imbirowy na rozgrzanie i byle do wiosny :)