„Twój czas jest ograniczony, nie staraj się żyć życiem kogoś innego. Nie ograniczaj się dogmatem, którym jest życie według pomysłów innych ludzi. Nie pozwól na to, aby szumy innych zagłuszały twój wewnętrzny głos. I co najważniejsze, miej odwagę podążać za swoim sercem i intuicją. One czasami wiedzą, kim tak naprawdę chcesz być. Cała reszta to sprawa drugorzędna.” - Steve Jobs

czwartek, 31 października 2013

Kobietą być ....

Fragment książki która daje do myślenia: Na długo w pamięci pozostaną mi słowa które ze sceny wypowiedział Les Brown “Czyjaś opinia na Twój temat wcale nie oznacza prawdy o Tobie” Nikt tak często, surowo i wielowątkowo nie jest poddawany ocenie jak kobieta. Niemal na każdym polu, cokolwiek zrobi może się spotkać z krytyką otoczenia. Począwszy od wyglądu na zachowaniach kończąc. Kiedy mężczyzna jest ledwie urodziwszy od diabła mówi się o nim, że jest interesujący, ewentualnie, że może nie jest najprzystojniejszy, ale za to dobry z niego człowiek. Niewielu panów przypomina amantów z reklam najbardziej markowych garniturów, mimo to mało kto pozwala sobie pod ich adresem na komentarze dotyczące rozmiaru ich ramion, klatki piersiowej, tego ile tłuszczu mają w okolicy pasa. Natomiast, kiedy kobieta swoją aparycją odbiega od tej pani widzianej i wyretuszowanej w reklamie bielizny, niemal od razu jest powód aby ją o tym poinformować. Że biodra za szerokie, za wąskie, że brzuch nie wystarczająco płaski, pośladki obwisłe, piersi nie takie (za duże, za małe, za szeroko rozstawione, w złym kształcie lub nawet brodawki za duże, za ciemne, za małe). Palce koślawe, usta zbyt małe, powieki opadnięte, rzęsy za krótkie, włosy za puszyste, za cienkie… Brwi jakieś takie zbyt odstające, kości policzkowe zbyt wyraziste (za co notorycznie „dostaje się” Hannie Lis). „Oczy wyłupiaste i ogólnie wygląda jak wieszak” to można przeczytać o Miss – pięknej, Anecie Kręglickiej. Nos garbaty zarzuca się Justynie Steczkowskiej, której niemal każda część ciała, zachwyca. Ten nos jednak daje wielu osobom powód do tego aby parsknąć śmiechem, gdy ktoś inny powie o niej, że to piękna kobieta. Cokolwiek kobieta zrobi w kwestii wyglądu, zawsze znajdzie się grono ludzi, które poinformuje ją, że nie wygląda wystarczająco dobrze. Trudno jest każdemu dogodzić i nawet nie warto próbować. Kobiety jednak podejmują tą próbę i wiele z nich wciąż czuje się winne, że nie wyglądają „idealnie”. Cokolwiek to słowo znaczy. Równie często jak wygląd komentowana i oceniana jest rola kobiety jako żony i pani domu. Czy ciasto na przyjęciu podane to domowej roboty czy kupne? Bo jak kupne, to pewnie z tej kobiety jakieś beztalencie. Czy w domu jest wysprzątane, wyprasowane i czy dzieci mają idealnie ułożone zabawki? Jeśli kobieta nie sprząta sama to zapewne „leniwa kwoka”, która nie radzi sobie z prowadzeniem domu. To nieważne, że pracuje tyle samo godzin dziennie ile jej mąż. Jest złą żoną i tyle. Co będzie gdy jednak zdecyduje się samodzielnie sprzątać i gotować? Wtedy znajdą się Ci, którzy jej powiedzą, że jest „kurą domową”. Niezależnie od tego co wybierze, znajdzie się ten, który powie, że wybrała źle. Mężczyznę mało kto będzie rozliczał z tego, czy kładł kafelki w łazience samodzielnie czy też zrobił to za niego wynajęty fachowiec. Nawet fakt wymiany żarówki w samochodzie w serwisie zamiast w garażu nie będzie powodował tylu komentarzy, co zamówienie przez kobietę pierogów na wynos, zamiast samodzielnego ich klejenia. Kobieta jako szef lub przedsiębiorca będzie oceniana równie często i surowo. Jeśli będzie stanowcza i ukierunkowana w swoich działaniach na realizacje celu usłyszy, że jest „babo-chłopem” albo „zimną suką”. O mężczyźnie powie się, że jest charyzmatyczny i wymagający. Taki rasowy przedsiębiorca. Gdy kobieta będzie wyrozumiała dla współpracowników uzna się ją za niezdolną do budowania swojego autorytetu, mężczyznę zaś za empatycznego o wyjątkowym poziomie inteligencji emocjonalnej. Mężczyzna krzątający się po kuchni to zasługujący na podziw przypadek reprezentujący męskość i zaradność jednocześnie. Mało tego! Zapewne, potrawa, którą ugotuje będzie pyszna, bo „mężczyzna gotuje z pasją, a nie dlatego, że musi”. Natomiast kobieta na motocyklu to już jakiś wybryk natury i wchodzenie w obszar zarezerwowany dla mężczyzn. Kiedy kobieta będzie w ciąży, to niezależnie od tego jaki będzie jej przebieg – będzie niedobrze. Jeśli będzie aktywna zawodowo, ponieważ dobrze się czuje i będzie podążała swoją ścieżką, znajdą się tacy, którzy powiedzą, że jest karierowiczką i nie zna umiaru. Ta, która z braku sił położy się do łóżka i nie wróci do obowiązków zawodowych będzie słyszała, że „miliony przed nią w ciąży były i jakoś przeżyły”, „ciąża to nie choroba, a sąsiadka to do ostatniego dnia pracowała, a w nocy jeszcze wieszała firanki”. Będzie podejrzewana, że wykorzystuje pracodawcę „wiecznie” przynosząc L4. Jak się zdecyduje na poród ze znieczuleniem, to znajdzie się taki, który skomentuje, że „to jakieś wymysły, bo przecież natura tak stworzyła kobietę, że może rodzić dzieci, więc po co to całe zamieszanie”. Zawsze podczas takiej dyskusji o tym, do czego kobiety „natura stworzyła” zastanawia mnie, czemu od mężczyzn nie wymaga się, że o poranku pójdą do lasu i upolują niedźwiedzia. W dodatku ręcznie?! Niezależnie od tego ile czasu po porodzie kobieta spędzi w domu z dzieckiem, będzie to oceniane. Za krótko, za długo. Będzie karierowiczką, niedojrzałą do macierzyństwa lub znów kurą domową. Jak będzie chodziła w dresie i bez makijażu może usłyszeć, że się „zapuściła”. Natomiast jeśli ktoś ją zobaczy w spódniczce i szpilkach z wózkiem w kawiarni z koleżanką może usłyszeć, że w ogóle nie zauważyła faktu iż została matką. Powinna w domu siedzieć i pieluchy prasować, bo to już nie te czasy, kiedy się w szpileczkach chodziło. Mężczyzna wystarczy że zmieni pieluchę raz w tygodniu i wróciwszy z pracy powie, że jest wykończony, nikt nie będzie rozważał tego czy dojrzał do ojcostwa, ani jakim jest mężem. Przecież chodzi do pracy, nie pije, nie awanturuje się, a i kanapkę sobie sam sobie potrafi zrobić. Jeśli mężczyzna zadeklaruje, że nie chce w ogóle zakładać rodziny, mieć żony i dzieci, nikt mu nie powie, że nie jest „prawdziwym mężczyzną”. Raczej doceni się jego dojrzałość do takiej deklaracji i fakt, że podejmuje odpowiedzialne decyzje w zgodzie z sobą samym oraz nie mami kobiety pustymi obietnicami tylko od razu stawia sprawę jasno. Kiedy kobieta powie, że nie chce mieć dzieci i męża, od razu usłyszy, że jej się w głowie pomieszało, że „każda kobieta ma instynkt macierzyński i powinna mieć dzieci i że ma się zastanowić, bo kariera karierą, ale najważniejsza jest rodzina”. No i oczywiście, przy tej okazji dowie się też, że nie jest „prawdziwą kobietą!”. „Być prawdziwą kobietą” – to kolejne stwierdzenie, obok którego trudno mi przejść obojętnie. „Prawdziwa kobieta lubi chodzić na zakupy”, „Prawdziwa kobieta nigdy nie wie czego chce”, „Prawdziwa kobieta, nigdy nie wychodzi z domu bez makijażu”, „Prawdziwa kobieta nigdy to, zawsze tamto…”. Co to w ogóle za stwierdzenia? Kobieta to kobieta! Nie ma prawdziwych i nieprawdziwych kobiet. Po co ja Ci to wszystko piszę? Z kilku powodów; Ponieważ wiem, że jest to dla kobiet trudne. Ludzie zawsze oceniali, oceniają i będą to robili wciąż. Nie pytani o opinię wypowiedzą ją, ponieważ uważają, że mają do tego prawo i są oczywiście przeświadczeni, że to ich święty obowiązek aby Ci powiedzieć co myślą. „Poświęć tyle czasu i uwagi na doskonalenie siebie, abyś nie miał czasu na poprawianie innych” – zdaje się, że ta maksyma jest im obca. Zaakceptuj fakt, że tak jest. Decydując się na aktywność biznesową będziesz oceniana częściej niż dotychczas. Klienci, kontrahenci, współpracownicy, konkurencja – oni wszyscy będą Cię oceniać. Nie zawsze sprawiedliwie. Potrzebujesz wewnętrznej siły, aby czuć, że to, co masz do zaoferowania jest dobre. Jeśli takową miałaś, to pozbądź się nadziei, że zadowolisz wszystkich i będziesz słuchała na swój temat tylko arie pochwalne. Nigdy nie spełnisz oczekiwań wszystkich wokół. I czy w ogóle o to Ci w życiu chodzi? I na koniec najważniejsze: pozostawiaj osąd własnej osoby we własnych rękach! Ty zgodnie ze swoimi własnymi wartościami analizuj swoje zachowania i wybory życiowe. Pamiętaj, że nikt za Ciebie życie nie przeżyje. Przez 13 lat pracowałam w branży marketingu sieciowego, która w Polsce nie ma najlepszego PR. Z wielu powodów, na których teraz nie będę się koncentrować. Jedno jest pewne, część z nich jest prawdą, część kompletną bzdurą. Faktem jest, że są osoby, które w ramach tej działalności zarabiają po kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie lub więcej, są też tacy, którzy zarabiają kilka tysięcy lub kilkaset złotych. Kiedy postanowiłam zająć się tego typu działalnością musiałam mocno oprzeć się na sobie, swoich decyzjach i własnej intuicji. Byłam do tego zmuszona, ponieważ moje otoczenie było przekonane, że to najgłupszy i najbardziej uwłaczający biznes jaki mogłam wybrać. Właściwie to przez kilkanaście lat, nawet wtedy, gdy już miałam swoje wyniki finansowe, które można było zauważyć gołym okiem znajdowały się osoby oceniające moją działalność jako idiotyczną lub niedochodową. W chwili gdy piszę ten rozdział mija trzeci rok, od momentu zakończenia mojej aktywnej działalności w tym obszarze. Przez ostatnie trzy lata cieszyłam i nadal cieszę się przychodem pasywnym, który regularnie wpływa na moje konto, za to, co zbudowałam przez 13 lat pracy. Gdybym kiedyś uległa namowom otoczenia, bądź oddała osąd swojej osoby w ich ręce, nigdy nie zdecydowałabym się na tą działalność. Co Ty możesz zrobić w sytuacjach, w których Ty lub Twoje wybory są oceniane? Możesz ich zaciekle bronić jak niepodległości, tłumaczyć się, argumentować, udowadniać swoją rację, kłócić się, obrażać, robić awantury, wytykać rozmówcy jego błędy życiowe bądź wycofywać się z podjętych decyzji pod wpływem presji otoczenia – te sposoby odradzam. Wypisz teraz proszę 3 opinie na Twój temat lub Twojego sposobu działania, które często słyszysz i są dla Ciebie ograniczające bądź raniące. 1. ………………………………………………………………………………… 2. ………………………………………………………………………………… 3. ………………………………………………………………………………… Zastanów się, czy Ty sama zgadzasz się z nimi, czy są tą prawdą, którą TY również dostrzegasz, czy wręcz przeciwnie, myślisz o sobie, swoich wyborach inaczej? Jeśli po przemyśleniu dojdziesz do wniosku, że oceny bądź opinie otoczenia są zgodne z Twoim postrzeganiem siebie, natomiast Ty nie chcesz tego teraz zmieniać, wystarczy, że odpowiesz: Też tak myślę o sobie. I tyle. Nie masz obowiązku tłumaczyć się komukolwiek, ze swoich wyborów. Wyjątkiem jest oczywiście sytuacja, w której z premedytacją ranisz inne osoby. Wielokrotnie w życiu zdarzyło mi się usłyszeć od kogoś, że „jestem wygodna”. Wiem, że wiele kobiet potraktowałoby to jako zaproszenie do tego, aby udowodnić, że jest inaczej. Nawet jeśli taka opinia byłaby prawdziwa. Ja zapytałam samą siebie, co myślę o tym określeniu i na ile jest ono faktycznie zgodne z tym jaka jestem. I doszłam do wniosku, że faktycznie, mogę o sobie powiedzieć, że jestem wygodna. Od tego czasu, za każdym razem odpowiadam „Też tak myślę o sobie”. Natomiast jeśli słyszysz o sobie lub o swojej działalności opinie, o których po przemyśleniu możesz powiedzieć, że nie są zgodne z Twoim postrzeganiem siebie lub swoich wyborów, to zamiast wpadać w wir tłumaczenia się i dociekania co miał rozmówca na myśli, po prostu odpowiedz: Mam inne zdanie na ten temat. lub Myślę o sobie inaczej. Tylko tyle i aż tyle. Powodzenia! Kamila RowińskaKobieta-niezależna-3 Life & Business Coach Artykuł pochodzi z książki “Kobieta Niezależna” autorstwa Kamili Rowińskiej.

sobota, 15 czerwca 2013

Wiedziałam że tak będzie

Parę dni temu zauważyłam na jednym z blogów piękne statuetki, no i zaczęło się. Przekopałam internet, zadzwoniłam tu i tam. Pojechałam do pewnej pracowni w Warszawie no i stało się . Znowu wsadziłam łapy w coś nowego i wyszło coś takiego:

niedziela, 9 czerwca 2013

Deja vu lub powroty do czegoś co było - jak kto woli.

Tak jak pisałam ostatnio wracam do ,,korzeni". Bo tak naprawdę moja przygoda z rękodziełem zaczęła się w szkole w pracowni tkania gobelinów. Praca bardzo żmudna i dla cierpliwych, ale jest to super alternatywa do malowania. Moje malarskie wyczyny absolutnie mnie nie satysfakcjonowały, natomiast materia jaką jest wełna - a to już kompletnie co innego. Moja wprawka do czegoś większego. A poniżej początki pierwszej pracy

czwartek, 18 kwietnia 2013

Zaległości

I to jakie. Dwa miesiące w plecy, oczywiście nie leniłam się tylko coś tam ,,dziabałam" ale ciągle brakowało czasu żeby spokojnie usiąść i coś napisać. Może to ta długa zima tak podziałała że nie można się było ogarnąć. Ale wreszcie mamy wiosnę i to jaką, ciepło jak w lecie. Więc jak mamy wiosnę to czas nadgonić zaległości blogowe. Przed świętami porobiłam parę pisanek. oraz próby z szydełkiem i dzianiną Po Świętach była akcja pt. ,,Przeprowadzka" no i teraz jestem na tzw. nowych ,,śmieciach". Mam wreszcie swój kąt na moje twórcze pasje i już pierwsze efekty widać Króliczka pojechała do Kołobrzegu do mojej przyjaciółki Joanny, dla córci na urodziny . Joasia prowadzi cudny blog o swoich dzieciach oraz codziennych zmaganiach i rozterkach mamy dwóch pociech. Serdecznie zapraszam na Jej bloga oaza-zwyczajnezycie.blogspot.com Oczywiście o filcowaniu nie zapomniałam i wydziabałam takie coś: To nowe miejsce wyrażnie działa na mnie twórczo. Zaczynam nowy ,,projekt". Kiedyś, wiele lat temu plotłam gobeliny i zamierzam do tego wrócić.

niedziela, 3 lutego 2013

Zabawa z masą Fimo i .........

Przypomniały mi się dziecięce czasy jak to w szkole na ZPT w młodszych klasach lepiło się z plasteliny. Nie trwałe to były dzieła, więc teraz skorzystałam z materiałów dostępnych na rynku które to czynią rzeczy bardziej trwałymi. Inspiracją była moja koleżanka Monika, która tworzy prawdziwe cuda. Wszelkiej maści masy w jej dłoniach zamieniają się w prawdziwe arcydzieła. Monika prowadzi bloga, na który serdecznie wszystkich zapraszam - warto zajrzeć i zostać na dłużej : kamino70.blogspot.com . A poniżej moje ,,arcydzieła"
oraz efekt końcowy
Jako że niedługo Walentynki, pozwoliłam sobie też na małe ,,dziabanie"

niedziela, 27 stycznia 2013

słucham dobrych rad

Czy dobrych to się okaże. Przyjaciółka poradziła mi zmianę tytułu bloga. Zadała pytanie: czemu masz inny adres bloga i inny tytuł, jak mają Cię inni znaleźć jak masz w zasadzie dwa adresy? Ma rację, bo tak na prawdę ,,marzenia" czy ,,co mi w duszy gra" to chodzi o to samo. Jak już kiedyś pisałam należę do kobiet tzw. twórczo zakręconych z artystycznym ADHD. Mam 150 pomysłów na minutę i wszystkiego chcę spróbować. Teraz jestem na etapie szycia lalek, ale czy to jest to przy czym zostanę dłużej - nie wiem, zobaczymy. Na pewno ,,czuję" szydełko i filcowanie na sucho. Inne techniki są fajne i dobrze się bawiłam, ale nie wzięło mnie tak jak innych. Popełniłam też na szybko etui na komórkę i na wizytówki.
A poniżej moja nowa lala.
Na resztę zdjęć zapraszam na mojego drugiego bloga, zamieściłam na nim już Wielkanocne akcenty.

sobota, 19 stycznia 2013

Oczko do oczka i ....

Robi się następna serweta. Ma być duża na stolik do kawy (taki większy). Na razie wygląda jak falbanka, ale po uprasowaniu będzie równiuteńka.
Od ostatniego posta nie próżnowałam, wreszcie skończyłam moją pierwszą lalkę (nie licząc zająca). Do obejrzenia mojej lali zapraszam oczywiście na mojego drugiego bloga: pracowniabolinda.blogspot.com